niedziela, 11 marca 2012

Podkład idealny

Podkład to podstawowy kosmetyk w każdej damskiej kosmetyczce. Jak już sama nazwa wskazuje jest on niezbędny by końcowy efekt makijażu był perfekcyjny i nieskazitelny. Bardzo niewielka liczba kobiet może sobie pozwolić na jego pominięcie. I szczerze im zazdroszczę.:)
Czy jednak zawsze potrafimy dobrać podkład odpowiedni dla swojej cery?

Pierwszym pytaniem , na które powinnyśmy sobie odpowiedź przy doborze podkładu, jest jego odcień. A ten zależy od odcienia naszej skóry. Wszystkie ciepłe kolory podkładów, tj te o tonacji żółtej (np natural, ivory, peach, golden, copper) idealne są dla ciepłych typów cery ( w analizie kolorystycznej są to wiosny i jesienie). Podkłady w tonacji różowej ( np sand, rose, rachel) odpowiednie są dla tych kobiet, których cera jest cera o tonacji chłodnej ( zimy i lata).
Tylko jak odróżnić różowy beż od beżu brzoskwiniowego? Jeśli sprzedawczyni nie będzie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie rozsmaruj kilka różnych odcienie na nadgarstku i porównaj. Różowy ( nawet fioletowawy odcień) chłodnych tonacji będzie się wyróżniał przy pomarańczowych .Ale uwaga! Należy to robić przy świetle dziennym, sztuczne oświetlenie w sklepie na pewno nie pomoże wybrać odpowiedniego koloru.
Gdy już znamy tonację podkładu pozostaje wybór odpowiedniego koloru. Nie może być on ani ciemniejszy ani jaśniejszy od naszej karnacji. Jaśniejszy nie zakryje niedoskonałości, które chciałyśmy ukryć a zbyt ciemny odetnie kontur twarzy co daje efekt wprost teatralny.
Podkład nakładamy cienką warstwą zawsze na nawilżona twarz. Gdy cera będzie niedostatecznie nawilżona podkład będzie się nam łuszczył na twarzy. Ewentualne wypryski, nierówności , których podkład nie zdołał pokryć korygujemy sztyftem korygującym.
Czy podkład nakładamy również na szyi? Spotkałam się z dwoma szkołami. Jedna głosi,że podkładem smarujemy szyję a także koniuszki uszów by kolor był wszędzie równomierny. Z kolei inne wizażystki nie zalecają tej metody gdyż istnieje ryzyko,że makijaż się rozpłynie. Z drugiej strony podkład idealnie dobrany do koloru naszej cery od szyi odznaczać się nie powinien ;).
Trzeba pamiętać, że tego samego podkładu nie jesteśmy w stanie używać przez cały rok. Gdy opalimy twarz przy pierwszych promieniach lata, wybierzmy podkład w tym samym odcieniu ale o ton ciemniejszy.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Analiza kolorystyczna

Choć typów urody istnieje nieskończenie wiele i choć"kobieta zmienną jest", wyróżnić można 4 podstawowe: WIOSNA, LATO, JESIEŃ, ZIMA. Każdemu z nich przyporządkowuje się najbardziej pasujące kolory makijażu czy ubioru dobrane tak by ze swej urody wydobyć to co najlepsze.


I tak jeśli jesteś WIOSNĄ:
Twoja cera jest blada, o brzoskwiniowym lub lekko złocistym odcieniu, często się czerwieni. Jeśli masz piegi to są one złote. Opalasz się łatwo, na brązowo.
Masz od niebieskiego po zielony odcień oczu, rzadziej brązowe.
Włosy: jasne, żółtawe, miodowe, ciepłe o rudawym lub brązowym połysku

Jeśli jesteś LATEM:
Cerę masz porcelanową lub  oliwkową, gładką z naczynkami. Jeśli piegi to szare. Opaleniznę zdobędziesz łatwo ale o o chłodnym oliwkowym odcieniu.
Oczy o szarym odcieniu, brązowe lub niebieskie, nigdy ciepłe ( oczywiście odnośnie koloru:))
Choć w dzieciństwie byłaś blondynką, Twoje włosy zmieniły odcień na popielaty, mogą być brązowe jednakże o popielatym połysku

Jesteś JESIENIĄ jeśli:
Twoja cera jest jasna i gładka o barwie kości słoniowej lub brzoskwiniowa i intensywnie złocisto-beżowa. Źle się opalasz, na czerwono.
Oczy masz brązowe, złote lub zielone. Mogą być tez błękitne lub stalowo-szare.
Jesteś blondynką lub czerwoną blondynką. Twoje włosy mogą być również rude lub brązowe ale zawsze o ciepłym złotym połysku.

ZIMA
ma cerę porcelanową, transparentną, rzadko się rumieni, ciężko się opala.
Oczy są ciemne: ciemnobrązowe, zielone, ciemnoniebieskie, orzechowe.
Włosy blond odpadają, Twój kolor włosów to czarny, bądź ciemny o granatowym lub szarym połysku



I jak to się ma do Waszych typów urody?
 Mi pasowałaby jesień gdyby nie ta opalenizna. Opalam się łatwo i szybko. Lato i zima odpadają, zostaje mi wiosna, choć włosy mam ciemne...Pamiętajmy jednak, że nie ma typowych jesieni, ani wiosen, w końcu mieliśmy przykład ostatnio, w maju padał intensywnie ŚNIEG! ...:)

czwartek, 14 lipca 2011

Trochę o milości i 'Zmierzchu', który podzielił kinomanow na 'gimnazjalistow' i 'niegimnazjalistow' ;)

Miłość jest jak narkotyk. Pragnie się ją przeżywać ciągle i więcej i więcej, każde uniesienie, zauroczenie, sprawia, ze pragniemy przeżyć je jeszcze raz.... i nieważne czy mam lat "naście" czy "dzieścia" motyle w żołądku nie znają pory roku. Można oczywiście się bronić i chować, "mnie to nie dotyczy",to bajka dla dzieci ale taka już chyba natura człowieka, pragnie przeżywać. To nas rożni od bycia zwierzęciem, które nie przezywa tylko żyje.
A nawet najgorsze przeżycia , które umiejscawiają nas na ziemi i nie pozwalają wierzyć w szczęście nie uchronią na od marzeń o lepszym życiu, szczęściu i uczuciu. Taki jest chyba właśnie fenomen 'Zmierzchu' , który zyskał miliony fanów na całym świecie i pewnie dlatego jest aż tyle negatywnych opinii na jego temat. Każdy film musi mieć swoich krytyków, zwłaszcza tak popularny film. Ja tez często krytykuje wszystko co jest komercha do zarabiania pieniędzy. "Zmierzch' po prostu uwielbiam, nie ze względu na furorę jako zrobił ale ze względu na książkę, na muzykę, ze względu na idealna wg mnie grę aktorów i wreszcie za fabułę...owszem to bajka, tak jak i Avatar, który ma tylu fanów, jak i Shrek, który również doczekał się i 4 części, jak i w końcu każdy film puszczany na wielkich ekranach. Jeśli ktoś oczekuje oglądania czegoś prawdziwego to niech ogląda filmy dokumentalne ;) Ale, że to bajka dla gimnazjalistów jak często się czyta na wszelkich forum to niestety się zgodzić nie mogę ;) Mielibyśmy za wiele gimnazjalistów w kraju i na świecie zresztą też. Mnie osobiście "Zmierzch" dotknął również i ze względu na fabułę, sadze, że wiele dziewczyn utożsamia się z Bellą... dziewczyną, który w niczym nigdy szczęścia nie miała, potykając się o własne sznurówki, wiodła życie w czterech ścianach z książkami . Być może utożsamianie to niezbyt odpowiednie słowo, zrozumienie byłoby odpowiedniejsze... Mi zawsze się wydawało i wydaje, ze urodziłam się w nie swoich czasach, że jestem krok za wszystkimi i mało kto mnie rozumie, nie słucham muzyki takiej jak wszyscy, nie czytam książek znajdujących się na listach bestsellerów.. Cóż, o znalezieniu wampira nie marzę ale do książki i filmu mogłabym powracać ciągle. Gratuluję Stephanie M. za tak udany debiut pisarski, gratuluję talentu. Polecam soundtracki do filmu , cudna, melancholijna muzyka... :) i życzę wszystkim 'nie-gimnazjalistom' dryfowania w obłokach od czasu do czasu :)